Pozwól mi cię kochać- ROZMOWA


III. Rozmowa

-Hej, Mika-  mruknąłem zamykając za sobą drzwi. Usiadłem obok niej na łóżku i uśmiechnąłem się lekko patrząc jej w oczy  -Podobno chciałaś mnie widzieć.

Czarnowłosa patrzyła na mnie zmartwiona i chwyciła mnie za rękę. Patrzyła mi w oczy i nie odwróciła wzroku nawet na chwilę. Trwaliśmy tak dopóki do środka nie wszedł Armin.

-Eren musimy pogadać-  słysząc go posłałem mu wdzięczne spojrzenie. Ta cisza, którą wytworzyła pomiędzy nami Mikasa była bardzo niezręczna. Od pewnego czasu czuję się przy niej niekomfortowo.

-Chodźmy-  mruknąłem i puściłem rękę siostry. Po czym wyszedłem z pokoju za przyjacielem. Zamykając drzwi odsapnąłem.

-Co ci się stało?-  zapytał blondyn przyglądając mi się. Westchnąłem tylko i szybko podszedłem do niego ze sztucznym uśmiechem.

-Ostatnio przy Mikasie czuję się nieswojo... Jest moją siostrą, ale dziwnie się zachowuje... Wiesz o co mi chodzi, nie?-  mruknąłem idąc za nim w kierunku stołówki. Spojrzałem na niego kątem oka i zauważyłem, jak kręci głową. Czyżby wiedział o czymś, o czym ja nie mam pojęcia.

-Wiem. Musisz zrozumieć, że teraz cię potrzebuje i martwi się o ciebie. Jesteś jej jedyną rodziną, a więc zrozum ją-  powiedział siadając na swoim stałym miejscu na stołówce.

Armin widzi więcej niż wszyscy. Bardzo dobrze umie ocenić sytuacje panującą w oddziale. Jako jedyny dostrzega to czego inni nie widzą. A między innymi to co Mikasa czuje do Erena. Dziewczyna może nie mówi tego głośno, ale widać, że go kocha. Szkoda tylko, że brunet tego nie widzi. No cóż, ostatecznie blondyn stwierdził, że nie może wtrącać się w ich życie i muszą sami załatwić to między sobą.

-No niby tak, ale mam wrażenie, że traktuje mnie inaczej, niż zwykle. Nad wyraz się mną przejmuje i już nie zachowuje się jak moja matka... Bardziej, jak no wiesz... Ktoś bliższy i nic z tego nie rozumiem-  oparłem głowę o blat stołu i zacząłem bawić się palcami. Ta cała sytuacja z nią nie daje mi spokoju, a dzisiejszy dzień tylko dał mi do zrozumienia, że coś się kroi za moimi plecami.

-Naprawdę tego nie widzisz?-  wyszeptał Armin, tak że brunet tego nie usłyszał. Czasem naprawdę dziwi go, że nic nie zauważył do tej pory. Dziewczyna już wielokrotnie wysyłała mu jednoznaczne sygnały, które wskazują na to, że czuje do niego coś więcej, niż "siostrzaną miłość".

-Co mówiłeś?

-Nic, nic...-  uśmiechnął się i klepnął mnie w plecy  -Musimy zacząć omawiać misję, bo niedługo przyjdą po ciebie-  mruknął uświadamiając mi, że mamy mało czasu. Kiwnąłem głową i od razu wyprostowałem się.

* * *

Po rozmowie z Erenem, blondyn wrócił do pokoju, w którym śpi z resztą kolegów z oddziału. Przykro mu, że brunet musi spać oddzielnie. Traktują go, jak potwora. Po mimo tego, że udowodnił ile jest wart nadal śpi w lochach i jest pod nadzorem żandarmerii. Według blondyna to trochę nieludzkie, bo Eren nigdy nie skrzywdził człowieka i nigdy tego nie zrobi. Opanował do perfekcji moc tytana i panuje nad sobą. Można powiedzieć, że robi to nawet lepiej, niż Annie.

Wchodząc do pokoju zdziwił się, bo nikogo nie zastał w pokoju. No nic. Położył się na łóżku, gdy nagle usłyszał czyjś głos.

-Jest tu kto?-  zapytał idąc w stronę głosu, ale ten nagle ucichł.

-A-Armin?... No ja jestem, a co?-  w końcu usłyszał Jeana, do którego po chwili podszedł.

-Gdzie są wszyscy?-  dosiadł się do siedzącego bruneta pod ścianą i patrzył przed siebie.

-No wyszli na imprezę... W sumie to się wymknęli korzystając z nieuwagi dowództwa-  prychnął po czym zgiął jakąś kartkę w ręce i schował ją do kieszeni w spodniach.

Blondyn uważnie obserwował jego zachowanie. Robił tak, bo uważał, że z ludzi da się czytać, jak z otwartej księgi. Wystarczy tylko dobrze odczytać niektóre sygnały z mowy ciała. Nawet te najmniejsze, które niby nic nie znaczą, a jednak mają wielkie znaczenie.

-A ty nie z nimi? Przecież lubisz chodzić na miasto-  stwierdził i nadal bacznie mu się przyglądał.

-Wiesz nie za bardzo dzisiaj mi się to widziało. Myślałem, że zostanę sam i będę miał okazje coś przemyśleć-  mruknął i spojrzał w oczy chłopaka.

-Chcesz pogadać?-  Arlet uśmiechnął się lekko i czekał na odpowiedź Jeana. Zauważył, że coś jest nie tak i pomyślał, że łatwiej mu będzie, jeśli się wygada. Może ulży mu na duszy albo doradzi mu coś.

Z nieznanych sobie przyczyn, Kirschtein poczuł, że chce o tym porozmawiać z kimś. I tym kimś był Armin. Nie wie dlaczego, ale przy nim to samo z niego wychodzi, a że jest szczerym chłopakiem to nie będzie owijać w bawełnę. W dodatku, iż blondyn jest godny jego zaufania.

-Dobra, ale przyrzeknij, że nikomu nie wygadasz, bo inaczej nie masz życia-  warknął i po chwili zaczął mówić dalej  -Cho-chodzi o Mikase-  spuścił głowę z lekkim rumieńcem.

Blondyn słysząc to delikatnie uśmiechnął się i oparł o zimną ścianę. Domyślał się, że właśnie to usłyszy od chłopaka, bo od dawna stara się o dziewczynę, ale ta wydaje się być obojętna na jego zaloty. Ta sytuacja trochę bawi Arleta, bo Mikasa wydaje się być ślepa na uczucia Jeana tak samo, jak Eren na jej. I można rzec, że jedyną poszkodowaną osobą w tym wszystkim jest Kirschtein. Bo jakby nie patrzeć to Eren i Mikasa mimo wszystko zawsze będą razem, ponieważ są rodziną. Jedynie Jean zostaje w tym sam. Przez co Armin współczuje mu.

-Wyznałeś jej to co czujesz?-  zapytał niepewnie, patrząc na niego.

-Nie, jeszcze nie, ale chodzi oto, że powoli tracę nadzieję, bo ona nawet na mnie nie spojrzy-  przejechał dłonią po włosach i delikatnie zacisnął na nich palce.

-Myślę, że muszę już sobie odpuścić... Ona jest niedostępna... A przynajmniej dla mnie-  prychnął kręcąc głową i spojrzał w błękitne oczy, które przeszywały go na wylot.

-Em... Bo widzisz Jean, ona jest trudnym orzechem do zgryzienia, ale nie rezygnuj, bo nie masz nic do stracenia. Masz u niej szansę, jak każdy inny chłopak-  poklepał go lekko po ramieniu, myśląc, że to go trochę pocieszy.

-No właśnie... Słowo klucz. 'Każdy'... A ja chcę być tym jedynym, którego pokocha... Wiesz co? Rozumiem ją. Straciła rodzin i ma tylko Erena, no ale proszę cię. Czy to powód, by dawać mi kosza za każdym pieprzonym razem? Nawet zanim zdążę otworzyć gębę?!-  podniósł nieco głos, bo to wszystko zaczyna ho przerastać. Bardzo podoba mu się ta dziewczyna. Odkąd zobaczył ją pierwszy raz, wiedział że musi poznać ją bliżej, ale to jak go traktuje przechodzi ludzkie pojęcie. To go rani. A raczej jego dumę, którą ta czanowłosa dziewczyna niszczy za każdym razem, jak na niego spojrzy.

-Daj spokój. Najważniejsze jest to, by się nie poddawać. W końcu ją zdobędziesz. Tylko tak, jak mówiłem. Daj jej i sobie czasu-  znowu zaczął gładzić go pocieszająco.

-Ta... Chciałbym mieć u niej choćby jeden procent szans, ale to niemożliwe-  powiedział po czym wstał prostując kości.

-Dobra. Idę się przejść... I dzięki za rozmowę-  uśmiechnął się na krótko i wyszedł.

^^^*^^^
Hejo ^^ Oto trzeci rozdział. Mam nadzieję, że warto było na niego czekać ;) i przepraszam za błędy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pozwól mi cię kochać- WIOSKA

Pozwól mi Cię kochać- Zbliżenie Twoich Ust

Pozwól mi Cię kochać- OCZY