Pozwól mi Cię kochać- Zbliżenie Twoich Ust

X. ZBLIŻENIE TWOICH UST
- Levi, bo ja zostawiłem konia pod tamtym domkiem. Jak tam wrócimy to będziemy mogli szybciej przedostać się do bazy -powiedziałem pewnie zerkając w stronę tamtego miejsca. Wspólna jazda z Levi'em na jednym koniu była dla mnie czymś w rodzaju nagrody. Tęskniłem za nim. Bardzo. Budziłem się ze świadomością, że nigdy więcej mogę go nie zobaczyć, że zamiast niego przyjdzie po mnie Hange. Te dni, w których byłem skazany na tułaczkę bez sensu, myślałem o nim. Brakowało mi jego obecności. Nie wiem, co bym zrobił, nie znajdując go tutaj.
- To chodźmy. Nie ma czasu do stracenia. Im szybciej tym lepiej dla ciebie -powiedział i szybkim krokiem ruszył w stronę konia.
Odkąd zobaczył tego chłopaka czuje do niego jakąś więź. Naprawdę coś ciągnie go w jego stronę. Jego serce jakby trochę mocniej bije. Nie ma pojęcia czym to jest spowodowane. Przecież to dzieciak. Zwykły człowiek tyle, że z funkcją "tytan atakuje". Musi wiedzieć co się z nim dzieje. Czemu nie jest dawnym sobą.
- Eren siadam pierwszy, a ty usiądziesz za mną i masz się mocno trzymać. Nie chcę cię zbierac gdzieś po drodze z ziemi -po tych słowach zgrabnie usiadł na koniu i złapał lejce. Po chwili nie czując, że szatyn próbuje się dostać na zwierze, odwrócił w jego stronę głowę z lekką irytacją- Czekasz na specjalne zaproszenie bachorze, czy jak? A może chcesz tu zostać, by dobrały się do ciebie dzikie świnie?
Słysząc ton jego głosu nieco się zląkłem. Nie chciałem, by miał mnie za nieposłusznego, więc szybko otrząsnąłem się z transu niepotrzebnych myśli. Powoli przybliżyłem się do zwierzęcia i trzymając się siodła, starałem się usiąść na siodle tuż za kapralem. I gdy już znalazłem się na koniu, zorientowałem się, co właśnie zrobiłem. Siedziałem tyłem do kierunku jazdy... Czułem jak ze wstydu robią mi się czerwone policzki, a oddech przyspiesza. Nie chciałem wyjść na niezdarę. Teraz nie mam szans, aby zapunktować u bruneta. Wyśmieje mnie tylko.
Po chwili mogłem usłyszeć ciche prychnięcie, które wydało się z drobnych ust mężczyzny. Zapewne był już na mnie wściekły. W końcu kto w korpusie zwiadowczym odstawia takie cyrki? Raczej nikt.
- Eren. Zrób. Choć raz. Coś dobrze i porządnie -wysyczał przez zaciśnięte zęby i odwrócił głowę w moją stronę, przez ramię. Jego twarz mówiła mi tylko o jednym. O tym jak bardzo chce mi spuścić łomot.
Na jego słowa kiwnąłem głową i jednym, szybkim ruchem znalazłem się za nim, będąc już w dobrą stronę w stosunku do kierunku jazdy, a moim oczom ukazały się jego plecy. Przyglądałem się tak im przez chwilę, ale szybko do nich przylgnąłem, czując jak wystartował z miejsca. Poczułem jak naraz wracają do mnie wszystkie wspomnienia z nim związane. Prawda jest taka, że przed jego zaginięciem on był już dla mnie kimś ważnym. Dlatego tak bardzo chciałem, żeby już wrócił. Nie poddawałem się, starając się każdego dnia ćwiczyć swoje zdolności. Dawałem Hanji przeprowadzać na sobie eksperymenty, a wszystko tylko po to, by pokazać mu jak bardzo mi zależy na nim. Tak. Może i jestem głupim szczylem, niedojebanym bachorem, ale należę tylko do niego. Nikt inny nie ma prawa robić ze mną tego co on przedtem... Właśnie, a co robił?
Na samą myśl o tym potwornie zarumieniłem się. Moje poliki stały się koloru różu, a może purpuru. Nie wiem, nie umiem tego ocenić. Wyobrażając sobie wszystkie sceny z kapralem serce stanęło mi w piersi, przyśpieszając oddech. Bałem się, że przez tą niebezpieczną bliskość on to wyczuje. Odwróci się do mnie, a potem wyśmieje. Ale stało się zupełnie coś innego...
* * *
Armin nie mógł już dłużej kryć Erena, bo cała sytuacja robiła się niebezpieczna, no bo co jeśli szatyn jest w samym centrum zdarzenia, które zaobserwował z Jean'em?
- Każdy wie co ma robić, prawda? -zapytał dowódca swojego "mini oddziału", a gdy dostał potwierdzenie kiwnął głową i wystartowali z miejsca. Jechali w stronę tajemniczej pary. Musieli zbadać teren, odkryć przyczynę tajemniczej mgły, po czym wrócić do bazy. I była jeszcze jedna kwestia. W prawdzie blondyn powiedział wszystko, ale nadal nie mieli dokładnych informacji o tym gdzie podział się człowiek tytan. Jeśli nie wróci, nie tylko on poniesie konsekwencje, ale i cały oddział. Nie jest to sprawiedliwe, ale właśnie takimi prawami, rządzi się świat w tych czasach. I tak jest nie od dziś, tylko od zawsze. Ludzie choćby z tym walczyli to i tak polegną, mając nawet tyle hartu ducha w sercu, co niejeden ma na swojej karcie straconych bliskich.
Po niedługiej drodze konnej dotarli do wioski, gdzie Eren miał się rzekomo wybrać. Niestety po dłuższych przeszukiwaniach nic nie odkryli, poza peleryną zwiadowczą. Czyli on tu był, ale odjechał. Teraz mogą tylko szykać igły w stogu siana. Przecież 15-latek mógł być wszędzie. Równie dobrze może jest już w twierdzy i zdezorientowany, wypytuje pozostałych zwiadowców, co się stało.
* * *
Dosłownie w parę sekund poczułem lekkie mrowienie w dolnych partiach ciała. Samo myślenie w ten jakże podniecający sposób o seksownym Levi'u, doprowadziło mnie na skraj wytrzymałości. Moje ciało niemal natychniast reagowało, nie pozwalało na spokojną podróż, a gdy tylko koń podskoczył na wyboju z moich ust wydobył się cichy jęk, który dotarł wprost do ucha mężczyzny. Orientując się o tym, co właśnie zrobiłem, zamrałem. Moja męskość powoli zaczynała powstawać. Ja mogłem tylko modlić się oto, aby Ackerman tego nie zauważył.
- Dzieciaku powiesz mi co ty odpierdalasz? -zapytał sucho odwracając się w moją stronę. Czyli jednak słyszał i możliwe, że poczuł. To naprawdę najgorszy dzień mojego życia, oczywiście nie licząc tego, że wraca ze mną.
- J..Ja nic.
- Pff... -ponownie usłyszałem prychnięcie, a ten zatrzymał konia i odwrócił się do mnie przodem. Patrzył na mnie zimnym spojrzeniem kobaltowych oczu, mierzył nim każdy centymetr mojej zarumienionej twarzy. A ja miałem wrażenie, że zaraz wywierci we mnie dziurę wielkości arbuza, przez co spuściłem wzrok. Nagle poczułem zimny dotyk na swoim podbródku, chcąc czy nie chcąc, podniosłem zpowrotem wzrok na niego. Patrzył prosto w moje oczy, a palcem pogładził moją dolną wargę. Zdziwiłem się na ten gest. Miałem ochotę dać sobie w twarz, by upewnić się, że wcale nie śpię.
- Myślałeś, że nie zauważę tego, jak na mnie patrzysz i nie wyczuję twojego problemu? -mruknął bezuczuciowo i przybliżył się do mnie na niebezpieczną odległość, a zaraz po tym jego dłoń wylądowała na moim, już dawno twardym przyrodzeniu. Patrzyłem na niego czerwony, jak burak. Nie rozumiałem dlaczego tak postępuje, skoro niczego nie pamięta. A co jeśli chce mnie wykorzystać, wiedząc, że ulegnę mu w tym stanie?
- Ale ja... -nie dokończyłem, ponieważ z moich ust wyrwał się głośniejszy jęk. W tym momencie Levi właśnie zaczął bawić się moją męśkością, która widocznie prosiła się o uwagę.
^ ^ ^*^ ^ ^
Uwaga! To nie koniec ich pieszczoty ( ͡° ͜ʖ ͡°) To dopiero początek, oczywiście dostaniecie drugą część już w krótce... Może jeszcze dzisiaj xD No to do nexta robaczki (nie pytajcie)
Komentarze
Prześlij komentarz