Pozwól mi Cię kochać- OCZY
V. OCZY
-Armin!!! Chodź tutaj, chyba coś mam!- krzyknąłem do blondyna z uśmiechem i przywołałem go do siebie gestem ręki. Chciałem dowiedzieć się co sądzi na temat tego go co znalazłem. Wydaje mi się to dość ciekawe. A przynajmniej teraz.
-Jestem... Co się dzieje?- zapytał zdyszany blondynek. Stał na lekko ugiętych kolanach trzymając się za brzuch. Może ma słabą kondycje, ale nadrabia to swoją inteligencją. Otarł lśniący na swoim czole pot i spojrzał mi w oczy.
-Widzisz to? Chyba miałem rację, co nie?- wyszczerzyłem ząbki w pięknym uśmieszku, składającym się z równych i białych zębów.
Armin otworzył oczy ze zdziwienia. Był dość mocno zszokowany. Od dwóch godzin tułał się po mieście szukając owych dowodów i pooli tracił nadzieje. No bo co można znaleźć wśród nędzy, biedy i brudy? Jedyne co znalazł to szczury, które niemal natychmiastowo rzuciły mu swoje złowrogie spojrzenie, gdy tylko spróbował je od siebie odgonić.
Ale to co znalazł Eren było niesamowite. Nie dość, że nigdy nie traci nadziei, to płynie od niego dziwnie przyjemny promyk entuzjazmu. Zawsze imponuje blondynowi tym, jak pokonuje kłody, które los rzuca mu pod nogi. I choćby nie wiadomo co, on potrafi je przezwyciężyć. Nie poddaje się. Tak jak teraz. Dzielnie kroczy za swoim przekonaniem, by dotrzeć do celu. Nawet, jeśli ten wydaje się nie do osiągnięcia, wyciąga w jego kierunku ręce, dążąc do niego z uśmiechem dziecka i zadartym nosem.
* * *
W tym samym czasie Erwin i Hanji przeszukiwali dom owego mężczyzny, który widział Ackermann'a. W pomieszczeniach nie było nic ciekawego. A przynajmniej takiego, co by zwróciło uwagę dowódcy.
Dom był stary i rozwalał się, ale mężczyzna mieszkający w nim, był jednym z najzamożniejszych w okolicy. Co prawda nie miał szyb w oknach, ale nadrabiał niezniszczoną cegłą i idealnie zachowanym wejściem. Niestety wszystko inne, czyli dach i elewacja były niestabilne. Z każdym krokiem korpusu zwiadowczego na głowy dowództwa sypały się okruchy betonu. W pomieszczeniach unosił się zapach palonej nafty z lamp. Mnóstwo książek, niektóre nawet się rozsypywały po wzięciu ich do rąk. Po mimo tego wszystkiego dom miał swój nietypowy charakter i styl. Wydawał się przyjemnie ciepły.
-Erwinnn... Znalazłeś coś ciekawego?- mruknęła brązowowłosa kobieta. Nudziło jej się. Wokół nie działo się nic ciekawego i wartego jej uwagi. Takie miejsca jak to ograniczały ją. Nie miała w nich co robić. Zaczynała się nudzić i rozmyślać o czymś niezbyt istotnym, a to czasem ja gubi.
-Eh... Jak na razie u mnie pusto. Wydaje mi się, że nie mamy tu czego szukać. Możliwe, że najważniejsze wskazówki przepadły. Mężczyzna miał ze sobą coś w rodzaju dziennika, ale przetrwały tylko te dwie karteczki. Czy to nie dziwne? Wydaje mi się, że ktoś celowo go zabił i zabrał ze sobą cenne informacje, które mogłyby mu zaszkodzić.- blondyn podzielił się z czterooką swoimi przemyśleniami.
-Masz rację. Nikt bez powodu nie zabiłby człowieka po piędziesiątce bez powodu. W dodatku, że nie ma nic ciekawego do zaoferowania, oprócz książek...- tutaj zacięła się, bo wpadła na pewien pomysł.
-Książki!- krzyknęła -Przecież to jego życiowy dorobek. Musi tam być coś cennego. Pomyśl... Przecież wiedza tego człowieka jest jego najcenniejszą rzeczą, jakiej się dorobił. W tych zakurzonych księgach musi być coś ważnego. Tylko się zastanów. Możemy przy okazji dowiedzieć się czegoś nowego!- mówiła podekscytowana tym wszystkim. W jej oczach widać było iskierki zachwytu, a w głosie słychać podniecenie.
Blondyn z zażenowaniem słuchał tego wszystkiego. Nie był do końca przekonany tym co mówiła do niego Hanji. To było bez sensu. Chociaż jest to tez kuszące. Z jednej strony mogą stracić czas, a z drugiej ciekawość i możliwość zdobycia większej wiedzy nie dają mu spokoju.
-Zostaniemy, ale tylko na chwile. I mam nadzieję, że w porównaniu do nas chłopcy coś znaleźli.- westchnął i ruszył w kierunku nowego pokoju. Naprawdę ma nadzieje, że odkryją cokolwiek, co by im pomogło w odnalezieniu kaprala.
Natomiast Hanji ruszyła w przeciwnym kierunku. Grzebanie w papierach i przeszukiwanie, nagle nabrało dla niej nowego sensu. Jak zaczęła o tym tak rozmyślać wydało jej się to fascynujące. Wszystkie tajemnice, historie i informacje. To wszystko stoi przed nią otworem. Wiedza, którą skrywa ten dom jest na wyciągnięcie ręki, a więc dlaczego miałaby z tego nie skorzystać?
* * *
-Musimy to pokazać dowództwu. Myślę, że to
im się spodoba.- uśmiechnąłem się dość szeroko. Przede mną leżał
uszkodzony sprzęt do trójwymiarowego manewru. Myślę, że należy on do
kaprala, bo w tej wiosce nie stać ludzi na takie cacko. W dodatku iż
mieszkają tu raczej spokojni ludzie.
-Masz rację Eren. Tyle, że mamy jeszcze
godzinę na znalezienie jakichś poszlak. To oznacza, iż możemy się
jeszcze trochę rozejrzeć. A kto wie, może znajdziemy coś ciekawego.-
podszedł do mnie i przykucnął nad sprzętem. Zaczął mu się uważnie
przyglądać. Nie wnikałem dlaczego, ale też nie protestowałem. Pewnie ma
swój powód.
Po chwili byliśmy już w drodze do karczmy, w
której się zatrzymaliśmy. Nie znaleźliśmy nic, prócz sprzętu, ale to i
tak dużo. Przynajmniej mamy cokolwiek. Właśnie z tego powodu jestem
bardzo szczęśliwy. Tylko, dlatego, że utwierdziłem się w swoim
przekonaniu. Kapral żyje, a to jego sprzęt. Wiem to, bo moje przeczucia
nigdy mnie nie zawodzą. Obiecuję to sobie- tu i teraz, że odnajdę go
zdrowego i całego. Znowu będziemy razem, cieszyć się pełnią życia i
smakiem wolności, który zyskaliśmy po upragnionej wojnie.
Z zamkniętymi oczami, uśmiechnąłem się do
siebie, szczerząc przy tym zęby. Zacisnąłem pięści w geście
determinacji. Nagle poczułem na ramieniu czyjś uścisk. Odwróciłem się do
tyłu i spojrzałem w oczy chłopaka, który wydał mi się być
przestraszony. Ale dlaczego?
^^^*^^^
Hejcia ^^
Oto po krótkiej przerwie witam was w nowym rozdziale. Mam nadzieję, że
wam się spodobał. Jeśli tak to zachęcam was do pozostawienia
pozytywnego, bądź negatywnego komentarza ^^ Każdy chętnie przeczytam ;)
Komentarze
Prześlij komentarz