Pozwól mi Cię kochać- NADZIEJA
I. Nadzieja
Od tamtego dnia minął
już miesiąc. Mam lekki mętlik w głowie i odczuwam wewnętrzny niepokój.
Niby wszystko nam się udało, ale przez zaginięcie kaprala nikt nie
zachowuje się normalnie. Nawet dowódca Erwin wydaje mi się jakiś inny.
Tak samo jak Hanji. Już nie jest taka skoczna i nie zbiera jej się na
eksperymenty.
-Eren... Ciesze się, że
tutaj przyszedłeś- szepnęła do mnie leżąca Mikasa. Na jej twarzy
widniał lekki rumieniec. Po mimo tego, że leżała w skrzydle szpitalnym
miała na sobie czerwony szal. Dokładnie ten sam co parę lat temu wręczył
jej Eren.
-Ta...- mruknąłem i po
chwili dodałem -Mika... Ja cię przepraszam. Nie dałem rady cię obronić-
zacisnąłem pięści czując się beznadziejnie. Jak mogłem dopuścić do tego
dopuścić? Miałem zapewnić jej bezpieczeństwo.
-Nie masz za co. W końcu
to ja kazałam ci zaufać mi. To nie twoja wina. To ja miałam cię bronić,
a ty miałeś robić swoje i osiągnąłeś to- uśmiechnęła się łapiąc za moją
rękę. Na jej twarzy widziałem grymas. Możliwe, że nie mówi tego do
końca szczerze. Widać, że coś ją trapi, ale nie ma odwagi o tym mówić.
Niby kryje swoje uczucia, ale jednak wszystko da się z niej wyczytać.
Nawet po mimo tego, że próbuje wszystko ukryć głęboko w swojej głowie.
-Tak. Wiem o tym. Bardzo
się ciesze, że wszystko poszło, jak mieliśmy zaplanowane, ale nie
potrafię się cieszyć- mruknąłem niechętnie się jej zwierzając.
Pomyślałem, iż wykonam jako pierwszy ruch to ona otworzy się przede mną i
opowie mi co się dzieje. Jesteśmy ze sobą blisko. Traktuje ją jak
siostrę i chciałbym, żeby była szczęśliwa. Wiem, że teraz dziwnie się
czuje leżąc w skrzydle szpitalnym zwiadowców. Widzę to po jej
zachowaniu. Zawsze, gdy się denerwuje łapie mnie za rękę i mocno ściska.
-Jak to?- zmarszczyła
brwi dmuchając do góry na grzywkę, by ją poprawić. Ale to na nic. I tak
opadała jej na czoło -To praktycznie dzięki tobie poszło wszystko, jak
po maśle- powiedziała i spojrzała mi w oczy próbując coś ze mnie
wyczytać, ale ja się nie dałem.
-Tak jakoś, ale nie ważne. Odpoczywaj teraz, a ja...- nie dokończyłem słysząc za sobą huk drzwi uderzających o ścianę.
-Eren! Dowódca chce cię
widzieć... Natychmiast...- do pomieszczenia wpadł zdyszany blondyn.
Patrzył na mnie poważnie, a więc stwierdziłem, że szybko muszę się
dostać do biura dowódcy. Armin na pewno by się tak nie spieszył, gdyby
to nie było coś ważnego. Kiwnąłem głową i szybko go wyminąłem wychodząc z
pokoju. Kierując się do Erwina czułem dziwny stres. Sam nie wiem czym
mogło to być spowodowane, ale chciało mi się wymiotować. Stres przez
ostatnie parę dni źle na mnie wpływa.
Zapukałem kilkakrotnie w
drzwi od pomieszczenia, w którym znajdował się Erwin Smith. Po
zaproszeniu dowódcy wszedłem do środka. Zamknąłem za sobą drzwi i
zasalutowałem.
-Siadaj Eren- mruknął
przeglądając papiery. Patrzył na nie uważnie i zawzięcie czegoś szukał.
Wyglądało na to, że był na tym zajęciu naprawdę skupiony. Jego
niebieskie oczy uważnie śledziły tekst znajdujący się na papierze. W
końcu oderwał wzrok od tego co czytał i spojrzał na mnie. Przeszedł mnie
dreszcz. Przez jego spojrzenie miałem złe przeczucie. Na pewno jest coś
nie tak.
-Słuchaj. Widzisz to?
Musisz to przeczytać. Zabierzesz to ze sobą do lochów i przestudiujesz.
Następnie rano zdasz mi swoje refleksje, zrozumiano?- zapytał blondyn
splatając palce u swoich dłoni tym samym opierając ramiona na blacie
masywnego biurka.
Mimo swoich zmartwień i
dziwnego uczucia w brzuchu postanowiłem się zgodzić. W prawdzie Erwin
nie wytłumaczył mi o co chodzi z tym papierem, ale kazał mi go uważnie
przestudiować. Nie wiem czemu, ale czuje, że to wszystko ma jakiś
związek z kapralem. Do tej pory dowódca nic o nim nie wspominał, ale na
pewno wyczuł niepokój i plotki krążące wśród zwiadowców. Atmosfera na
śniadaniach jest wprost nie do wytrzymania. Na treningach nikt nie chce z
nikim gadać. Wszyscy zachowują się tak jakby cały świat się zawalił,
ale wcale im się nie dziwie. Wiem tylko jedno. Wiem, że on żyje.
***
Właśnie
skończyła się kolacja. Normalnie o tej porze do celi zaprowadziłby mnie
kapral, ale pod jego nieobecność Hanji robi to za niego. Nie to, żebym
jej nie lubił, ale po ostatnich eksperymentach trochę się jej boje. Jest
przerażająca. Czasem wpada na tak głupie pomysły, że aż trzęsę się na
samą myśl o tym co może mnie czekać. Na szczęście, jak kapral zaginął
dała sobie spokój, a przynajmniej na razie, bo czuje, że ona się dopiero
rozkręca.
Czterooka
zbliżyła się do mnie i kazała mi wstać. Pożegnałem się z przyjaciółmi i
ruszyłem za nią w dół do lochów. Przez całą drogę milczeliśmy. Szliśmy w
kompletnej ciszy. Ale co mogło być tego powodem?
-Dobranoc
tytanku!- rzuciła tylko miło zamykając za mną kraty. To zachowanie
było do niej niepodobne. Zdecydowanie wolę tą zabawną i zwariowaną
okularnicę, która ma fioła na punkcie tytanów.
Odprowadziłem
ją wzrokiem, a gdy ucichły jej kroki i zostałem już całkiem sam wyjąłem
z kieszeni w spodniach kartkę, którą dostałem od Erwina. Wydaje mi się,
że Armin i Hanji mogą wiedzieć o tym co znajduje się na tym papierze.
Ich niecodzienne zachowanie zdradziło ich. Wyjąłem pomięty papierek i
rozwinąłem go.
' 29 maja
Ostatnio
zauważyłem coś dziwnego przy swoim domu. Zacząłem zastanawiać się co to
jest. W końcu postanowiłem to sprawdzić. Okazało się, że wokół mojego
domu krąży jakiś mężczyzna. Zdążyłem mu się dobrze przyjrzeć. Miał
obojętny wyraz twarzy i krótkie, ciemne włosy. Wydaje mi się, że jest on
zwiadowcą, bo na plecach jego kurtki widnieje ich symbol, ale nie mogę
być tego pewny. Zawsze może to być jakiś bezdomny, który okradł jakieś
martwe ciało żołnierza. Po dłuższej analizie stwierdziłem, że chyba
zabłądził i nie wie gdzie jest. Przynajmniej na to wskazuje jego
burzliwe zachowanie. Osobiście nie zbliżyłem się do niego nawet na krok.
Obserwuję go z ukrycia, bo jeśli by mnie zauważył z pewnością zabiłby
mnie. Już widziałem go w akcji i muszę przyznać, że jest bezpośredni i
potrafi zabijać bez skrupułów.
2 czerwca
Mężczyzna
od paru dni nie pojawia się w okolicy mojego domu. Nie wiem co jest
tego powodem, ale mam zamiar się dowiedzieć. Może w końcu wrócił tam
skąd przyszedł. Postanowiłem go śledzić, a raczej ruszyć za śladami,
które po sobie pozostawił. Muszę się dowiedzieć czego ten człowiek
szukał przy moim domu. Do póki się tego nie dowiem nie będę w stanie
normalnie zasnąć'
Po
przeczytaniu tego tekstu wytężyłem swoje zmysły. Rozumiem o dlaczego
dowódca kazał mi to przeczytać na osobności. Jest to dziwny tekst, ale
teraz wiem, że moje przeczucie się spełniło. Kapral Levi żyje. Ponieważ
ten opis kojarzy mi się tylko z jedną osobą i założę się, że mężczyzną z
opisu jest on. Tylko dlaczego Erwin kazał mi przeczytać to coś? Czy ja mam coś z tym wspólnego?
^^^*^^^
Witam w pierwszym rozdziale. Może nie
jest najdłuższy, ale na pewno zawiera ważne informacje, które wpływają
na fabułe. Z każdym nowym rozdziałem będę dodawać coraz to więcej
ciekawych zwrotów akcji, a więc mam nadzieję, że nie przeszkadza wam
narazie tak krótki rozdział ^^
No nic. To czekam na wasze komentarze z opinią *^*
No nic. To czekam na wasze komentarze z opinią *^*
Komentarze
Prześlij komentarz